Jest ich kilka na blogu, ale ten bije wszystkie na głowę.
Najlepszy bananowiec, jaki można sobie wymarzyć: wilgotny, intensywny w smaku, w głębokim miodowym kolorze.
Podczas ostatnich zakupów, trafiłam na "wyprzedaż bananów". Zdziwiłam się, że 2 kg siatkę można kupić za 1,96 zł.
Banany połączyłam z daktylami i uzyskałam jedno z najlepszych i najprostszych ciast.
Moim zdaniem wszystkie bananowce, podobnie jak chleby na zakwasie, powinno się jeść najwcześniej dzień po upieczeniu. Dopiero wtedy smakują najlepiej.
Najlepszy bananowiec
4 banany (ok. 380 g)
200 g wypestkowanych daktyli
2 jajka
cukier waniliowy lub łyżeczka ekstraktu z wanilii
70 g masła, roztopionego i ostudzonego
30 g płynnego miodu akacjowego
185 g mąki pszennej lub orkiszowej (ja mieszam pół na pół)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka cynamonu
100 g cukru trzcinowego plus 1 łyżka do posypania wierzchu
3 banany i daktyle zmiksować na gładką masę. Następnie dodać do nich jajka, wanilię, miód i masło. Zmiksować.
W drugim naczyniu połączyć mąkę, proszek, sodę, cynamon i cukier. Połączyć z masą bananowo-daktylową chwilę miksując.
Keksówkę o pojemności 0,9 kg posmarować masłem, posypać tartą bułką. Przełożyć do niej masę. Banana obrać, przekroić na pół, następnie dwie połówki pokroić wzdłuż na długie plastry i ułożyć na wierzchu ciasta. Posypać cukrem.
Piekarnik nagrzać do 160 st C.
Wstawić ciasto i piec ok. 1,5 h*.
Wystudzić w blaszce. Najlepsze następnego dnia.
Smacznego!
*Podczas pieczenia nie należy otwierać piekarnika, bo ciasto w początkowej fazie łatwo opada.
Rośnie dosyć wolno, ale powinno wypełnić całą blaszkę.