Czasem wracam wspomnieniami do początków blogowania. W maju minęło siedem lat, od kiedy wieczorami siedziałam przy komputerze poznając świat zagranicznych blogów.
Cannelle et Vanille, Tartelette, La Tartine Gourmande, czy Fior di Zucca, od którego tak naprawdę wszystko się dla mnie zaczęło.
Każdy z nich wciąż istnieje, a ich autorki rozwinęły skrzydła, nie tylko artystycznie, ale również zawodowo.
Wtedy blogowy świat, nawet ten międzynarodowy, był na tyle mały, że wymieniałyśmy ze sobą maile, nawiązując bliższe lub dalsze relacje.
Pewnego dnia znalazłam posta na swój temat na innym blogu, prowadzonym przez uroczą brunetkę o czerwonych ustach, Rachel Khoo. Jej blog nazywał się wówczas Rachel Khooks, a sama autorka marzyła wtedy o wyjeździe do Paryża.
Wymieniłyśmy kilka maili, podczas mojej krótkiej wizyty w stolicy Francji próbowałyśmy się nawet spotkać, bo Rachel pracowała wtedy w księgarni z książkami kucharskimi La Cocotte.
Niestety grafik szalonego turysty miałam wówczas tak napięty, że wieczorami po prostu padałam ze zmęczenia i nie udało nam się spotkać. Szkoda.
Dziś Rachel ma swój kulinarny program i niedawno wydała książkę Mała Paryska Kuchnia, którą sfotografował dla niej nie kto inny, jak naczelny fotograf Jamiego Oliviera, David Loftus.
Książkę kupiłam, jak tylko się pojawiła w Anglii, ale ukazanie się jej po polsku ucieszyło mnie podwójnie.
Jej książka jest bowiem taka, jakie lubię najbardziej: proste przepisy, dużo klasyki, trochę interpretacji. Dużo zdjęć, trochę gadania.
Rachel spełniła swoje marzenie, wyjechała z Anglii do Paryża, zamieszkała w malutkim, jak na Paryż przystało, mieszkanku, rozpoczęła trzymiesięczny kurs cukierniczy w Le Cordon Bleu, by następnie podjąć pracę we wspomnianej przeze mnie La Cocotte, gdzie obsługiwała przyjęcia z okazji promocji książek piekąc swoje specjały (szczególnie pamiętam jej muffiny).
"Mała Paryska Kuchnia" to opowieść o tym, jak młoda Angielka adaptuje do swoich potrzeb klasyczne, francuskie potrawy, takie jak Tarte flambee (tarta z cebulą i śmietanką), Millefeuille aux pommes (napoleonki z jabłkami) czy też moje ukochane Gratin dauphinois (ziemniaki zapiekane w śmietanie). Jak słusznie zauważa Rachel, dania francuskie może brzmią skomplikowanie, ale wcale takie nie muszą być. Jak przekonuje autorka, by zrealizować swoje przepisy potrzebowała małej kuchni, w której miała do dyspozycji piekarnik i dwupalnikową płytę.
Książka składa się ze 120 przepisów i jest podzielona na rozdziały takie jak, "Fundamenty kuchni francuskiej" (słynne francuskie sosy, krem patissiere), "Codzienne gotowanie" (Sałatka z soczewicy z serem kozim, burakiem i koperkowym sosem, jajka w koszulkach z sosem z czerwonego wina), "Podwieczorek" (Naleśniki z mąki pszennej i gryczanej, Miniptysie serowe), "Letni piknik" (Tarta z anchois, cebulą i czarnymi oliwkami, chłodnik kalafiorowo-ziemniaczany).
Wydawca zadbał o staranne tłumaczenie (Małgorzata Stefaniuk) oraz redakcję z konsultacją merytoryczną (Marzena Wasilewska-Ginalska) i świetnej jakości druk na papierze offsetowym.
Dla mnie bomba.
Niedługo przygotuję coś z jej przepisów i zaprezentuję na łamach bloga.
* * * * *
Mała Paryska Kuchnia
/The little Paris kitchen/
Rachel Khoo
tłum. Małgorzata Stefaniuk
Wydawnictwo Albatros 2013
cena: ok. 60 zł