Wracam (wreszcie) po dłuższej przerwie. W połowie rozpakowywania kartonów (mam nadzieję, że tym razem uda mi się osiąść w nowym miejscu na dłużej). Zakochana w nowej dzielnicy, gdzie życie lokalne i infrastruktura pozwalają zapomnieć o wyprawach do centrów handlowych.
Czasem mam wrażenie, że czas się tu zatrzymał. Jak miło mieć znowu sąsiadów, których zna się z imienia, którym można pilnować kota i którzy zaopiekują się ziołami na balkonie, jeśli będzie taka potrzeba.
Powoli oswajam się z nowym miejscem, lokalnymi warzywniakami i antykwariuszem, u którego można zostawić przesyłkę.
Zainspirowana Ogrodem Zmysłów, który zobaczyłam podczas tegorocznych Targów Książek Kulinarnych na Zamku Ujazdowskim w Warszawie, postanowiłam zrobić jego namiastkę na własnym, malutkim balkonie.
Dzięki uprzejmym radom Igi Kołodziej, która go tworzyła, zdobyłam drewniane skrzynki po jabłkach, kupiłam sadzonki ziół i zabrałam się do pracy.
Już dawno balkon nie cieszył mnie tak, jak dziś, niedługo Wam go zaprezentuję:)
* * * * *
I przepis na niezwykle prostą, pożywną zupę, którą gotujemy najczęściej wtedy, kiedy potrzebujemy czegoś na szybko. Zamiast grzanek, pasuje do niej również groszek ptysiowy.
Składniki:
1 kalafior
1 ząbek czosnku
1 cebula
1 litr bulionu (gotuję go na włoszczyźnie z dodatkiem ziela angielskiego i liści laurowych)
kilka listków bazylii
pieprz i sól
Na grzanki:
chleb razowy
oliwa z oliwek
Zupa:
Na bulionie gotuję kalafior aż zrobi się miękki (można nawet rozgotować) oraz cebulę i czosnek. Pod koniec gotowanie dorzucam liście bazylii i doprawiam. Na koniec wszystko miksuję blenderem. Można oczywiście zrobić z samym kalafiorem, ale może być trochę mdła i trzeba więcej doprawić. I należy uważać z solą, bo sam bulion może już być wystarczająco słony.
Grzanki:
Chleb wrzucam na suchą patelnię i grzeję aż zrobi się lekko twardy. Potem polewam go oliwą i grzeję jeszcze chwilę. Potem zostawiam do ostygnięcia.