Dawno dawno temu, kiedy pewnego dnia oświadczyłam Mamie, że oto jestem dorosła i od jutra nie jem mięsa, Mama pokiwała głową, podała mi ostatnie tego dnia gołąbki i przyjęła moje postanowienie ze zrozumieniem.
To był 1994 rok.
Było lato, wyjechaliśmy na wspólne wakacje nad morzem. W ośrodku, w którym mieszkaliśmy, na moje "nie jem mięsa" kiwali głowami, podając mi codziennie różne wersje szarawej jajecznicy i ziemniaków. O ile lato zapowiadało się optymistycznie ze względu na bogactwo jarzyn i owoców, o tyle zima zastała mnie w kuchni robiącą po raz kolejny pasztet z soi. Marzyłam o tofu, wówczas prawie nieosiągalnym, marzyłam o czymś specjalnym. W końcu ile można jeść kanapki z żółtym serem.
Mijały kolejne lata, a ja z radością obserwowałam, jak w sklepach pojawiają się kolejne smakołyki, będące alternatywą dla pasztetu z soi, kotletów z selera i kanapek z pastą słonecznikową.
Jakieś 10-12 lat temu poznałam pana, który zaczął hodować tak oryginalne w Polsce rzeczy jak mizuna, rukiew wodna czy musztardowiec.
Po 18 latach bez czerwonego mięsa i drobiu, pewnego dnia zapragnęłam wędzonego kindziuka, pieczonej kaczki z jabłkami i wielkopolskiej kiełbasy w słoiku. Nagle to, co do tej pory wydawało mi się niejadalne, stanowiło podstawę mojej diety.
Ale urodziła się moja druga córeczka, kindziuk znowu przestał mnie interesować, a ja przypomniałam sobie, jak wspaniale jest gotować z warzywami.
Przez tyle lat, w których nie było nic ciekawego dla kogoś, kto nie je mięsa, nauczyłam się robić różne rzeczy właściwie z niczego.
I dzisiaj, kiedy układam na stole te piękne warzywa cieszę się każdym z nich. Cieszę się ze wszystkich możliwości, jakie dają.
Żegnaj sojo, witaj jarmużu!
Jeśli myślę o najbardziej wartościowych warzywach, jarmuż jest jednym z pierwszych, jakie przychodzą mi do głowy.
Kiedyś bardzo w Polsce popularny, później zapomniany, dziś znowu wraca na salony.
Należy do rodziny roślin kapustowatych i jest jedną z najstarszych odmian użytkowych.
I, oprócz tego, że jest smaczny, jest również zdrowy - jest bogaty w witaminy: K, C, wapń i żelazo.
Najprościej można zrobić z niego rodzaj pesto, utłuczony w moździerzu z ziołami i oliwą z oliwek.
Dziś potrawa właściwie zimowa. Gęsta, zawiesista potrawka z jarmużem, ziemniakami, pomidorami i mlekiem kokosowym. Inspiracji szukałam w kuchni afrykańskiej, gdzie popularnym daniem jest danie jednogarnkowe ze słodkich ziemniaków, masła orzechowego i jarmużu.
Chrupiące prażone orzeszki ziemne, kremowy sos, lekko kwaśne pomidory to wszystko, czego mi dziś potrzeba do szczęścia. Polecam, szybko się robi i jest naprawdę pyszne.
Potrawka z jarmużu i ziemniaków, w orzechowym sosie
Porcja dla 2 osób
3 łyżki oliwy z oliwek
1 średniej wielkości cebula cukrowa
1 ząbek czosnku, zgnieciony
3-4 ziemniaki, obrane, niezbyt duże
2-3 średniej wielkości pomidory, pokrojone
1 łyżeczka cynamonu
1,5 łyżeczki kminu indyjskiego, zmielonego
1/4 łyżeczki kurkumy
2 łyżki masła orzechowego
szczypta pieprzu cayenne
sól do smaku
duża puszka mleka kokosowego
3 łodygi szczypioru od dymki, posiekane
4 łodygi jarmużu, odcięte twarde końcówki, reszta posiekana
do posypania: uprażone na suchej patelni orzeszki ziemne i natka kolendry
W dużym garnku rozgrzać oliwę z oliwek. Dodać posiekaną cebulę, delikatnie posolić, po 3-4 minutach smażenia dodać czosnek i ziemniaki. Dodać pomidory, cynamon, kmin, kurkumę, pieprz cayenne. Dokładnie wymieszać i gotować 3 minuty. Dodać masło orzechowe, mleko kokosowe i szczypior. Gotować ok. 30 minut, aż ziemniaki będą miękkie. Dodać jarmuż. Gotować kilka minut, aż jarmuż nieco zmięknie.
Ewentualnie doprawić solą.
Podawać posypane orzeszkami ziemnymi.
Smacznego!