To jedno z nielicznych dań, które podane w restauracji, jest dla mnie zawsze za małe. Ile bym nie zjadła, czuję niedosyt. Tym razem zrobiłam je więc w domu.
Klasyczne połączenie makaronu, owoców morza, białego wina, czosnku i natki pietruszki to jest to, czego trzeba mi dziś najbardziej.
Oczywiście najlepiej użyć świeżych owoców morza, ale jeśli ich nie mamy, skorzystajmy z mrożonych. Ja zawsze mam w zamrażarce taką mieszankę "na czarną godzinę".
Spaghetti frutti di mare
/2 małe porcje/
250 g owoców morza (kalmary, krewetki, mule, ośmiorniczki) - jeśli używamy mrożonych, trzeba je wcześniej rozmrozić i odsączyć na sitku
1 łyżka masła
3 łyżki oliwy z oliwek
3 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
1/2 szklanki białego wytrawnego wina
opcjonalnie: 2 łyżki dobrego przecieru pomidorowego
kilka pomidorków koktajlowych
sól i pieprz
natka pietruszki, posiekana
garść makaronu spaghetti
Ugotować makaron w dużej ilości osolonej wody. Makaron powinien być al dente.
Na głębokiej patelni rozpuścić masło, dodać oliwę, dodać czosnkek. Smażyć minutę (nie rumienić). Dodać wino i sos pomidorowy, delikatnie odparować, następnie dodać pomidorki, owoce morza i dusić 2-3 minuty (nie za długo, bo będą twarde) Jeśli używamy świeżych muszli, dusimy do czasu, aż się otworzą. Dodać sól i pieprz i połowę natki pietruszki.
Wymieszać z makaronem. Podawać posypane natką.
Smacznego!