To zaskakujące, ale obrazem, który najbardziej zapadł mi w pamięci podczas zwiedzania fabryki patelni i garnków Ballarini we włoskim miasteczku Mantua, był widok kobiety szorującej w wielkim zlewie każdą patelnię, która schodziła z taśmy produkcyjnej.
Pomyślałam o tym, że w dzisiejszych czasach, kiedy rządzi konsumpcjonizm i kupowanie wszystkiego "na chwilę", zapominamy o tym, ile pracy ludzkich rąk wymagają niektóre przedmioty.
Mam słabość do rzeczy robionych na małą skalę, ręcznie, lokalnie. I choć, podobnie jak większość z nas, używam produktów pochodzących z wielkich fabryk, to przedmioty, które są w jakiś sposób unikalne, zajmują w moim domu zawsze ważniejsze miejsce.
Mam w domu śliczną, ceramiczną miseczkę, zrobioną ręcznie przez uczestniczkę jednych z moich warsztatów: podeszła do mnie po warsztatach, długo rozmawiałyśmy o kondycji polskich pracowni ceramicznych, ja opowiadałam jej o mojej fascynacji japońskimi miseczkami i kubkami.
Tydzień później pojawiła się z zapakowaną w papier miseczką, która za każdym razem, kiedy z niej jem, przypomina mi o tamtym spotkaniu i o tym, że ktoś poświęcił godziny ze swojego życia, bym mogła cieszyć się PRZEDMIOTEM.
I choć co pewien czas pozbywam się z domu wielu rzeczy, to tego typu prezenty zostają ze mną na dłużej.
Odwiedziłam Ballarini wraz z malutką grupą dziennikarzy. Zaledwie kilka osób. To była moja pierwsza wizyta we Włoszech od kilku lat, więc chętnie zapuściłam się w małe uliczki w poszukiwaniu lokalnych smakołyków, włoskich warzywniaków, sprzedających jeszcze zielone mandarynki z listkami.
Na targu traciłam głowę wybierając sery i kiełbasę i nie mogłam się nadziwić ilości rowerzystów.
Fabryka jest niewielką firmą rodzinną, ale, co zaskakujące, produkuje naczynia dla takich firm jak Fissler czy WMF. Jakie więc było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że używane przeze mnie od dziesięciu lat patelnie były wyprodukowane właśnie tu, we włoskim miasteczku.
Na terenie samej fabryki nie wolno było fotografować, powiem więc tylko, że pracownicy poruszają się w niej na rowerach. Gdzie okiem sięgnąć: rowery. Włoskie, niemieckie, holenderskie. Niektóre bardzo stareńkie.
W salonie pokazowym czułam się jak w sklepie z cukierkami: najbardziej urzekły mnie małe naczynia do serwowania potraw, z linii ServIn Tavola. Malutkie patelenki i garnuszki, jak dla lalek.
Na nic zdały się tłumaczenia, że nawet profesjonaliści używają patelni dostępnych przeciętnemu śmiertelnikowi. Te skradły moje serce i już.
Regularnie otrzymuję pytania na temat tego, co polecam. Kilka lat temu pisałam już o patelniach (post jest tutaj). Przez ten czas niektóre z nich się zużyły i postanowiłam wysłać je na emeryturę. Taki los spotkał patelnie Moneta i Green Pan, które już dawno nie przypominają nowiutkich, eleganckich naczyń. Jedyne, co ma się dobrze, to, wydawać by się mogło, niezniszczalne, patelnie żeliwne, które przy odpowiednim traktowaniu (żegnaj, zmywarko!), będą nam służyć długo.
Kiedyś wystarczyło wybrać spośród patelni teflonowych, stalowych i żeliwnych, dziś producenci prześcigają się w wymyślaniu nowych, odpornych na przywieranie i ścieranie powłok.
Ballarini produkuje patelnie ceramiczne, tytanowe, non-stick, indukcyjne i granitowe (niech Was nie zmyli pojęcie "granitowe" - miałam nadzieję, że powierzchnia ta będzie przypominać kamień, na którym upiekę sobie indyjskie chlebki naan, niestety jeszcze nie tym razem).
Osobiście mam 2 patelnie marki Ballarini: 24 cm z serii Professionale i 24 cm z serii Rivarolo. Obie są solidne i ciężkie. Ta z serii profesjonalnej nie nadaje się do mycia w zmywarce, ale za to tę niedogodność rekompensuje pięknym (jak dla mnie) wyglądem.
Rivarolo jest patelnią ceramiczną z czterowarstwową powłoką z dodatkiem tytanu, odporną na ścieranie. Jest stabilna, dobrze się nagrzewa i długo trzyma ciepło.
* * * * *
Z okazji zbliżających się świąt, wszystkich zainteresowanych zapraszam na konkurs, zainicjowany przez polskiego dystrybutora Ballarini, który ufundował trzy patelnie z serii Trevi, o średnicy 28 cm.
W komentarzu pod tym postem wystarczy napisać przepis na ulubione danie z patelni. Mamy dania "jednogarnkowe", dlaczego nie mielibyśmy mieć "jednopatelniowych".
Na Wasze przepisy czekam do soboty, do 23.11.2013 roku. Przepisy publikujemy TYLKO pod tym postem (proszę o nie wysyłanie ich mailem ani na Facebooka).
Trzy zwycięskie przepisy wybiorę w poniedziałek, 25.11.2013.
Nagrody wyśle dystrybutor. Wysyłka jest możliwa tylko w Polsce.
Zapraszam do zabawy.
Tak wyglądają nagrody: